poniedziałek, 6 stycznia 2014

22-23 tydzień ciąży, czyli święta i sylwester w ciąży

Po małym urlopie od pisania wracam i nadrabiam zaległości. Dziś trochę o różnościach.

O czym marzy przyszła mama?
Marzenia są raczej prozaiczne niż wyniosłe. Przynajmniej moje, bo za innych wypowiadać się nie mogę. Odejdźmy od wyniosłej chęci "pokoju na świecie". Mi osobiście wystarczy pokój dookoła mnie i całkiem ładny pokój do mieszkania :) Oczywiście nie pogardzę pokojem na świecie, lecz uważam, że gdyby każdy zaczął od swojego otoczenia, to w sumie wyszłoby na cały świat, prawda?
Wracając do marzeń. Moje często skupiają się na prozaicznych rzeczach typu kawa lub ryba. Dobrze się składa, bo w święta ryb można było się objeść. Sposób na kawę mam następujący: łyżeczka kawy, łyżeczka kakao i całe mnóstwo mleka (co najmniej pół kubka). Kawowy smak gdzieś tam jest, a jest to zdrowsza wersja tegoż napoju. Jedno z głównych marzeń ostatnich tygodni to... fryzjer! Jestem przesądna i nie ścinam włosów w czasie ciąży, a że już tuż przed ciążą powinnam się wybrać w to zacne miejsce, to teraz jest to najczęściej przewijająca się myśl. Moje włosy wyglądają "mniej więcej" tak ( ;) ):



 Ciesze się jednak, że w modzie są włosy ombre. Jak je uzyskać? Wystarczy nie farbować przez kilka miesięcy xD Mi tam one się nie podobają jakoś szalenie, ale cieszę się, że akurat w momencie, kiedy schodzę z koloru, takie wielkie odrosty są modne :) To bardzo pomocne :P


Święta i "ekstra podróże"
Ciekawy jest fakt, że w tym roku ewidentnie bardzo chciało mi się świąt i świątecznej atmosfery. Zazwyczaj za nimi nie przepadam. Hmm.. syndrom wicia gniazda?
Ze względu na okoliczności Wielkanocy 2014 (to już tak blisko? szok), w tym na wigilię wybraliśmy się do moich rodziców oddalonych od nas o 200 km. Opchałam się jak dzika świnia xD I nie przesadzam.
"Klu" programu świątecznego okazał się pierwszy 25 grudnia, kiedy to mięliśmy szybko i sprawnie busem o 15.20 wrócić do domu, niestety spóźniliśmy się kilka minut i mogliśmy autobusowi pomachać, jak odjeżdżał z przystanku. Po rzewnym rozstaniu wróciliśmy z powrotem przez całą linię metra do moich rodziców i tak oto pierwsze 2 godziny tego dnia zostały zmarnowane, chociaż jestem wdzięczna pomysłodawcom monitorów z wiadomościami w wagonach - jakkolwiek "wspaniałe" by nie były (świetny zapychacz czasu podczas 80 minut spędzonych w pociągu).
Kolejnym sposobem powrotu był pociąg o godzinie 20.30. Wyszliśmy odpowiednio wcześniej, aby na spokojnie zdążyć. Dotarliśmy na czas! (uf) Wyjechaliśmy i... nieopodal jednej z miejscowości na trasie, poprzedni pociąg miał wypadek co oznaczało dla nas dodatkowe 3 godziny postoju (hura!). I tak oto zamiast o godzinie 19, w domu byliśmy o 2.30. Tyle wygrać xD Pozytywem było to, że w pociągu było bardzo mało ludzi i mogłam sobie pospać.


Sylwester w ciąży - nerd party :)
Nasz sylwester był bardzo pozytywny. Spędzony w doborowym towarzystwie znajomych i ciekawych gier planszowych :) Nie porwaliśmy się na Ryzyko stwierdzając, że jest to za długa gra i nie skończymy przed północą (jakaś mała przerwa na fajerwerki by się przydała w końcu), więc część z nas przysiadła do Gry o tron, która okazała się być znacznie bardziej wymagająca i... nie dokończyli jej przez całą noc :P
Impreza była pod znakiem party hard, gdzie alkohol lał się strumieniami (o ile strumieniem można nazwać kałużę) i chwilę przed północą zorientowaliśmy się, że wypadałoby może jakiegoś szampana (moje jeszcze niesfermentowane wino marki tymbark nadało się do tego celu idealnie) otworzyć i wyjść na dwór pooglądać sztuczne ognie. Po wyjściu okazało się, że kryzys jego mieszkańców ominął i wszędzie huczały petardy. My ciesząc się z ich szczęścia, mogliśmy pooglądać wiele pięknych błysków. Noc oraz następną dobę spędziliśmy nad planszówkami. Ach... jak cudownie, że jedna z osób miała Magię i Miecz (i to w starym wydaniu)... To była zaciekła walka. Mój ork dzielnie się spisywał lecz niestety czarnoksiężnik w pewnym momencie "jechał" po wszystkich równo i gdyby wróżce nie udało się dojść do korony władzy, zostałaby z niej taka sama miazga, jak z mojego dzielnego orka. Sądzę, że następnym razem wezmę tą postać: ;)



Z nowo poznanych gier, polecam mocno planszówkę Tzolk'in:


Bardzo pomysłowa i pozwala na stworzenie wielu strategii zwycięstwa. Bardzo dobre ćwiczenie na przedsiębiorczość.

Tym miłym akcentem, kończę dzisiejszego posta i już zapraszam do nowego - z przepisem na ciekawą formę galaretki (taka tam ciążowa fanaberia).





5 komentarzy:

  1. kolejne 20 tyg szybko zleci ;-) mi mignelo bardzo szybciutko

    http://testuje-pisze-co-mysle-nie-oszukuje.blogujaca.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domyślam się, mi pierwsza połowa zleciała nawet nie wiadomo kiedy. I mówiąc szczerze, jestem już tak przyzwyczajona do obecnego stanu, że mam wrażenie, jakby trwał on od bardzo dawna :)

      Usuń
  2. to polowe masz za sobą :D. Szybko to Ci zleci :D
    Zapraszam do mnie www.mama-lenki.blogspot.com
    obserwuje jako Agnieszka- Mama Lenki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak już połowa za mną :) Nim się obejrzę, a już będzie przedszkole, szkoła... :)

      Usuń
  3. Ja pamiętam, że również całe święta i sylwestra przesiedziałam w ciąży. W sumie to mi to nie przeszkadzało :) Najbardziej podobało mi się śledzenie w kalendarzu https://plodnosc.pl/kalendarz-ciazy/26-tydzien tego co właśnie działo się w brzuszku i na jakim etapie rozwoju był maluszek.

    OdpowiedzUsuń