W związku z moim zabieganiem uraczę Was drodzy czytelnicy fascynującą historią o bojlerze. Kiedy człowiek ma wszystko pięknie poukładane i zaplanowane co do minuty, to zawsze coś musi wyskoczyć, prawda? Tak to w zeszłym tygodniu nawiedziła mnie grypa żołądkowa, która mnie wykluczyła z życia na 2 dni plus jeden na odespanie "przewymiotowanych" nocy, ale o tym później. Ja wszystko rozumiem: praca, szkoła, niezapowiedziani goście, ale jak w Twoim super poukładanym życiu psuje się bojler, który nagle stwierdza, że nie - nie będzie ciepłej wody, to może to przelać czarę goryczy, w szczególności, jak na głowie masz ilości tłuszczu nadające się do zrobienia Przysmaku Świętokrzyskiego (w ciąży muszę myć głowę prawie codziennie, co, jak można się domyślić jest dość upierdliwe), a za chwilę musisz być w trzech innych miejscach poza domem, gdzie Cię będą widzieć ludzie. Jednak na szczęście moje frustracje nie trwały długo, ponieważ bojler się jednak namyślił i tuż przed "godziną zero" z kranu popłynął kojący wrzątek. Dzięki temu doprowadziłam włosy do porządku i mogłam działać dalej (chociaż po głębszym przemyśleniu, mogłam jednak zrobić ten Przysmak... albo chociaż frytki ;) )
Nawiązując do powyższych rozważań stwierdzam, że w ciąży najpiękniejsze (oprócz względów moralnych oczywiście i tzw. "efektów końcowych") w tej całej fizyczności są piersi, które (oprócz tego, że stają się niebotycznie wielkie) zrobiły się wspaniale okrągłe. Cała reszta mnie jakoś nie pociąga. Może dlatego, że bekam jak żul pod monopolowym i chodzę coraz bardziej jak kaczka. W komplecie z ogólnym samopoczuciem i mdłościami daje to dość nieciekawy obraz całości.
A tak wygląda mój brzuch w obecnym czasie:) |
Wizyta u lekarza
Po tej jakże intrygującej historii czas przejść do rzeczy. 21 tydzień ciąży minął mi wyjątkowo pracowicie (i nie zapowiada się na zwalnianie tempa, co mi osobiście się podoba :) ) Spowodowało to lekkie opóźnienie w owej notce, ale nie sztuką jest napisanie byle czego oby szybciej, prawda? :)
Wizyta u lekarza i
W czwartek byliśmy u lekarza i badania wyszły dobrze, co nas bardzo cieszy, jednak mam pewną zagwozdkę. Który jest to tydzień ciąży? Wg. okresu wychodzi 23, a według wymiarów z usg 21 tydzień. Moim zdaniem wymiary z usg są dużo bardziej wiarygodne, ponieważ pokrywają się z wynikami usg od początku ciąży. Nie zmienia to faktu, że lekarz wciąż upiera się przy wpisywaniu tygodnia ciąży zgodnego z datą ostatniego okresu. Czy już wspominałam, że w moim przypadku zdarzają się one co miesiąc albo co trzy? Czy wspominałam również, że podana lekarzowi data okresu była taka "mniej więcej"? Ponieważ w owym czasie zaprzestałam wyliczanie dni okresu, owulacji i całej reszty, nie zapisałam nigdzie dokładnej daty (ot takie rozluźnienie obyczajów i to całkiem przyjemne). Pamiętałam tylko, że było to jakoś w tym okresie. Ciekawe, co powiedziałby lekarz, jakbym nie podała daty miesiączki... Musiałby liczyć datę z usg. Może to jest metoda? ;)
Podsumowując wizytę, mała ma już 19 cm (!) i 395 gram co oznacza, że całkiem duża babka z niej już :) Do tego fika koziołki jak szalona, czasem nawet budząc mnie w nocy. Jest to bardzo przyjemne uczucie to trzeba przyznać.
Wielki (i coraz większy) "bunio" i "zachciewajki"
To, że brzuch (który z moim M zwykliśmy nazywać czule "bunio") mi rośnie, to żadna nowość, ale zachcianki ciążowe stają się czasem bardzo dziwne. Np. dziś malując paznokcie tak mi się podobał zapach lakieru do paznokci, że z trudem powstrzymywałam się od wąchania go (wszak do najzdrowszych to to zajęcie nie należy) i do tej pory co jakiś czas podstawię sobie rękę pod nos.
W kwestiach spożywczych króluje u mnie kawa, której wcześniej nie piłam prawie wcale, a teraz mogłaby mi zastąpić wodę. Ze względów zdrowotnych kawę robię z dużą ilością mleka i sypię pół na pół kawy i kakao. Dzięki temu jest nadal zachowany gorzki smak, a kakao z mlekiem zapobiegają wypłukiwaniu magnezu i wapnia (wystarczą mi skurcze w łydkach te, co mam do tej pory - więcej mi nie potrzeba).
Poniżej wstawiam obiecane niektórym moim czytelnikom zdjęcie Całkiem Młodej Mamy w 21/23 (w zależności od sposobu liczenia) tygodniu ciąży w mojej przecudownej sukience, którą kiedyś kupiłam za całe 3 złote na ciuchach:
Wybaczcie te kiczowate ramki, ale jakość zdjęcia robionego domowym sprzętem w naszym pokojowym zaciszu nie powala i w ten sposób chcę to jakoś zatuszować ;) (Chociaż bardzo dziękuję mojemu M za cierpliwość w pstrykaniu tysiąca zdjęć - w każdym mi się przecież coś nie podobało)
My z żonką też wchodzimy w 18 tydzień ciąży usg jest już umówione u naszego lekarza także będziemy mieć zdjątko naszego nicponia :):)
OdpowiedzUsuńNiektóre kobiety uważają ciążę za najpiękniejszy stan na świecie – niestety, nie wszystkie go doświadczają.
OdpowiedzUsuńMoja ciąża też nie należała do najłatwiejszych. Czułam się średnio, sporo chorowałam, bałam się czy nie wpłynie to na dziecko. Lekarz przekonał mnie, że warto wykonać badania prenatalne, na stronie https://badaniaprenatalne.pl/ znalazłam porady dodatkowo jakie badania będą najbezpieczniejsze dla dziecka i kiedy można je wykonać.
OdpowiedzUsuń