środa, 14 maja 2014

5ty tydzień życia Bąbelka - problemy jedzeniowe

Trudne życie "bohatera"

Żeby nie było zbyt pięknie i abym ja się nie rozleniwiła za bardzo (bo wiadomo, że świeżo upieczona mama ma mnóstwo czasu i chodzi wypoczęta, jak nigdy), to po zakończeniu 4tego tygodnia naszło mnie duże osłabienie. Przyczyn było kilka. Tak to jest, jak się bohateruje i nie daje się robić po porodzie rzeczy za siebie. Już raz zgrywałam bohatera - na sali porodowej - i jak to się skończyło? Tym, że było za późno na znieczulenie. Teraz również moje ego nie pozwoliło mi na wyręczenie siebie w obowiązkach domowych. Dodajmy do tego całą garść płaczliwych hormonów i mieszanka wybuchowa gotowa. Mamy więc pierwszy składnik - zmęczenie.

źródło: jeja.pl

Czas na poszukiwanie kolejnego składnika. Pod koniec ciąży słyszałam zewsząd: "no... po porodzie to nic prawie nie będziesz mogła jeść" i tak to po porodzie raz, że mało co mogłam jeść, a dwa - mało czasu na to jedzenie (gdzieś tak w pośpiechu zacinany twarożek). Po pewnym czasie jedzenie po prostu zaczęło mnie odrzucać i zaczęłam jeść coraz mniej, aż do ekstremalnie małych ilości typu 2 małe posiłki dziennie (o dziwo po 2 tygodniach takiego jedzenia ważę tyle samo, co przed). Jednak aby to do mnie dotarło, potrzebowałam czasu.

Dodajmy trzeci składnik : garść hormonów.

Mieszanka dała efekt takowy: pierwsze kilka dni na zmianę gorączka i dreszcze (kobieta wszak zmienną jest), a następnie mój żołądek dostał coś na wzór jelitówki - strasznie bolało. W tym momencie zjadłam tony węgla (sądzę, że można we mnie założyć niezłą kopalnię), który bardzo łagodził ból żołądka. Aktualnie powoli zaczynam jeść różne produkty, aczkolwiek ciężko jest mi znaleźć coś, co mi odpowiada. Staram się. Usilnie wpycham w siebie kisielki, banany i wywary warzywne, a dziś nawet udało się zjeść bułkę z masłem czosnkowym (jupi). Odrzuca mnie nawet od czekolady - czy ktoś to sobie wyobraża? Idzie mi coraz lepiej i nawet już jestem czasem głodna :)

Jaki z tego wniosek? Dajcie sobie pomóc i nie dajcie się zwariować.


Bąbelek

Jeżeli chodzi o małą, to dzielnie rośnie (na koniec 4tego tygodnia miała już 3220 g), a my zakupiliśmy ej wiaderko do kąpieli. Co prawda nie kupiliśmy super profesjonalnego wiadra za 80-90 zł, a takie hmm... bez nazwy "dziecięce" w nazwie za 20 zł. Bąbelek jest tam przyjemnie skulony (prawie jak w brzuchu). Milutko, cieplutko, tylko jeszcze musimy ją tam kąpać w dwie osoby, bo jedna musi główkę podtrzymywać. Polecam wszystkim :) Mała również, bo bardzo lubi wiaderko swoje :)

Taka duża już jestem (Mała właśnie się przeciągała i stąd ta mina xD)
P.S. Uparta kobietka z niej rośnie - raz musi być cyc i ani trochę nie da się butli wcisnąć, a czasem zupełnie odwrotnie - czy Wasze dzieci też tak miały?

2 komentarze:

  1. Ciekawa mała istotka. Mój babel za nic nie chciał i nie chce butli. Niezależnie od zawartości. Ale wszak facet powinien być zdecydowany ;)
    betakobieta

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam serdecznie, zapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i macierzynstwie :)
    Spis znajduje sie tutaj:
    http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń